Mija 10 lat od wypadku Schumachera. Jego stan zdrowia to wielka tajemnica

10 lat temu Michael Schumacher miał wypadek na nartach. 29 grudnia 2013 roku legendarny kierowca Formuły 1, siedmiokrotny mistrz świata, wywrócił się i uderzył głową w kamień. Niemiec zapadł w śpiączkę i na dobrą sprawę do dziś nie wiadomo, w jakim jest stanie.

Schumacher to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli "królowej sportów motorowych" w historii. Wygrał 91 wyścigów Grand Prix Formuły 1, 68 razy startował z pierwszego pola i siedem razy triumfował w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata kierowców. Przez wiele lat był w tych klasyfikacjach najlepszy, ale w minionej dekadzie Brytyjczyk Lewis Hamilton dwa pierwsze rekordy pobił (obecnie 103 zwycięstwa i 104 pole position), a ten trzeci wyrównał.

"Kiedy ktoś słyszy nazwisko Michaela, od razu myśli: +Formuła 1+. Czegoś takiego dokonali tylko wielcy ludzie. Michael jest uosobieniem Formuły 1" - uważa jego menedżerka Sabine Kehm.

Reklama

Michael Schumacher miał wypadek na nartach

Podczas urlopu we francuskim Meribel 29 grudnia 2013 44-letni wówczas Schumacher przewrócił się na stoku narciarskim i uderzył głową w skałę. Miał założony kask, ale siła uderzenia była tak duża, że Niemiec doznał poważnego urazu mózgu i od tego czasu nie pojawił się w przestrzeni publicznej.

Przez około sześć miesięcy był utrzymywany w stanie sztucznej śpiączki w szpitalu w Grenoble. Potem został przewieziony do kliniki uniwersyteckiej w Lozannie, gdzie go wybudzono. Opuścił ją we wrześniu 2014 i od tego czasu jest w swojej posiadłości w Gland nad Jeziorem Genewskim.

Stan zdrowia Schumachera to ściśle chroniona tajemnica

W mediach przez lata pojawiały się informacje o gigantycznych kosztach leczenia i rehabilitacji słynnego kierowcy. "Przeciekają" też pojedyncze cytaty, wypowiedzi osób, które miały okazje się z nim zobaczyć, niedające raczej większych nadziei na powrót dawnego idola do normalnego życia.

To wszystko to jednak informacje nieoficjalne, bo rodzina i otoczenie kierowcy dbają o jego prywatność.

"Szanuję prawo do prywatności i z nikim nie omawiam stanu zdrowia Michaela. Znam także innych członków jego rodziny od bardzo dawna, ale staram się nie narzucać im swojej osoby. Gdy dojdą do wniosku, że przyszła pora na poinformowanie, w jakim jest on stanie, wtedy to uczynią" - powiedział rodak i przyjaciel Schumachera Timo Glock, również były kierowca F1.

Słynny "Schumi" sprawiał niekiedy wrażenie zdystansowanego i mało sympatycznego, ale zdaniem Glocka tak było tylko podczas rywalizacji.

"Schumi" to był naprawdę miły facet

"Bardzo otwarty i bardzo przyjazny, to naprawdę miły facet. A ci co go nie znali i mieli inne zdanie, byli w błędzie. Michael trzymał się na torze z daleka i nie otwierał się zbytnio. Z dala od toru było jednak odwrotnie" - uważa Glock.

On i czterokrotny mistrz świata Sebastian Vettel nigdy nie kryli, że do kariery w Formule 1 zachęciły ich właśnie sukcesy starszego rodaka.

"On znaczy dla mnie bardzo wiele. Był moim bohaterem. Gdy byłem mały, zawsze patrzyłem na niego z podziwem. Nadal jest moim idolem, nie dlatego, że siedem razy był mistrzem świata, ale też ze względu na to, w jakim stylu tego dokonał" - mówił Vettel w 2006 roku.

Wtedy Schumacher zakończył karierę... po raz pierwszy. Do rywalizacji w mistrzostwach świata postanowił wrócić w 2010, w barwach Mercedesa. Nie osiągnął już wielkich sukcesów i ponownie odszedł z F1 po sezonie 2012, a jego miejsce w bolidzie niemieckiego teamu zajął właśnie Hamilton.

Schumacher był mistrzem świata w latach 1994 i 1995 z teamem Benetton oraz 2000-04 w barwach Ferrari 

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Schumacher
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy