Co dalej z karierą Kubicy? Niedawno znowu testował. Ale co z tego?

Minął ponad rok od wypadku, który przerwał sportową karierę Roberta Kubicy. Krakowianin ma się coraz lepiej, ale mimo to, odpowiedzi na pytania czy i kiedy kierowca wróci do rywalizacji za kółkiem wyścigowych aut wcale nie są bardziej oczywiste, niż wcześniej.

Kwestia powrotu Kubicy do sportu, tak pilnie śledzona przez polskich kibiców Formuły 1 i talentu Roberta jest dość delikatną i tajemniczą materią. Nowe informacje na temat stanu zdrowia kierowcy ukazują się najczęściej przypadkiem. A to za sprawą pojawienia się w Internecie zdjęć Kubicy w towarzystwie jego włoskich fanów, a to przy okazji jazd rajdowym samochodem. Nic dziwnego, że wszystkim pragnącym pełniejszego obrazu sytuacji nie jest łatwo połączyć elementy mocno niekompletnej układanki w logiczną całość. Skoro tak, warto przyjrzeć się sprawie, korzystając z mało wyszukanej, ale często skutecznej metody, jaką jest analiza stanu rzeczy na tak zwany "chłopski rozum".

Reklama

Pierwszym pytaniem, jakie zadają sobie wielbiciele kunsztu Kubicy jest to, czy Polak będzie w ogóle w stanie wrócić do sportu na najwyższym poziomie. Na tym etapie rozważań wątpliwości nie ma tylko co do tego, że Kubica czyni wszystko, żeby walka o kontynuowanie swojej wielkiej namiętności zakończyła się pełnym sukcesem. Wyjątkowa determinacja i upór Roberta to cechy, których kierowca dowiódł w swojej karierze wielokrotnie. Należy jednak pamiętać o skali obrażeń, jakich Kubica doznał w rajdowym wypadku. Jeśli przypomnimy sobie, że tuż po pechowej kraksie Polak toczył walkę o życie, a początkowo lekarze rozważali nawet amputację prawej dłoni, nietrudno zrozumieć, że obecny stan zdrowia Kubicy można zaliczyć do kategorii małych cudów medycyny.

Jeśli więc mimo katorżniczego reżimu ćwiczeń rehabilitacyjnych i pełnego zaangażowania Kubicy, kolejne przewidywania na temat terminu powrotu kierowcy do sportu okazywały się nietrafione, wiadomo, że sprawa jest poważna i nie ogranicza się tylko do wykonania konkretnej liczby takich a takich ćwiczeń oraz zabiegów. Specjaliści chirurgii zrobili co mogli, maksymalizując szanse Kubicy na odzyskanie sprawności. Teraz swoje musi zrobić natura. Kluczową kwestią jest bowiem regeneracja nerwów prawej dłoni, a więc proces, którego rozciągnięcie w czasie może wynieść nawet do dwóch lat.

Wiadomo również, że pewne problemy sprawia kierowcy także ruch obrotowy przedramienia. Wspomniana już niedawna przejażdżka Skodą Fabią WRC oraz odbyte w minioną sobotę w rejonie miejscowości Ginestro jazdy rajdowym Clio S1600 sugerują jednak, że Kubica regularnie czyni na tym polu większe lub mniejsze postępy, które z czasem powinny pozwolić mu na skuteczne obsługiwanie kierownicy obiema dłońmi.

Gdyby się to udało i rehabilitacja Kubicy umożliwiła mu szybką jazdę samochodem, trzeba zadać sobie pytanie o to, od czego miałby się zacząć powrót Polaka do sportu. Tutaj kluczowy będzie stopień sprawności kierowcy, a także termin jej osiągnięcia. Co zrozumiałe, ideałem byłaby sytuacja, w której koszmarny wypadek ostatecznie nie ograniczyłby znacznie sprawności Kubicy. Można się domyślać, że wówczas wymagające szybkich i precyzyjnych ruchów, operowanie naszpikowaną przyciskami i pokrętłami kierownicą samochodu Formuły 1 nie przedstawiałoby dla Kubicy wyzwania większego, niż przed wypadkiem. Gdyby jednak stało się inaczej, bardziej prawdopodobnym kierunkiem powrotu byłaby rywalizacja za kierownicą auta jednej z innych serii. Na przykład samochodu rajdowego, którego prowadzenie, choć nie mniej trudne niż auta F1, nie wymaga od kierowców stałego "majstrowania" palcami przy kierownicy oraz równie dużej siły.

Jest też logiczne, że im szybciej nastąpiłby wyczekiwany powrót Kubicy do rywalizacji, tym mniej zawiła byłaby jego ścieżka. Ten aspekt wyjaśnia podstawowa znajomość specyfiki świata Formuły 1. Można założyć, że stosunkowo szybki powrót to właściwie prosta droga do kontynuowania rywalizacji w F1. Kubica wciąż jest tam bardzo wysoko ceniony, ale trudno spodziewać się, że zespoły będą w nieskończoność uwzględniać Polaka w swoich planach. Na scenie wyścigów Grand Prix co rusz pojawiają się nowe talenty, a przykłady trzyletniej przerwy w startach w przypadku Michaela Schumachera oraz dwuletniego rozbratu Kimiego Räikkönena z F1 pokazują dobitnie, że zapamiętale galopujący przed siebie spektakl jest w stanie zapełnić pustkę po, wydawałoby się, niezastąpionych aktorach.

Można więc pokusić się o stwierdzenie, że wraz z przeciąganiem się rehabilitacji, Kubicy będzie coraz trudniej wrócić do którejś z ekip ścisłej czołówki. Niewykluczone, że w takim wypadku ponowne starty w F1 musiałaby poprzedzić rywalizacja w innej kategorii wyścigowej, gdzie udane występy niejako przypomniałyby Formule 1 o możliwościach Kubicy. Z drugiej strony wartość marketingowa, jaką dla zespołów przedstawiałyby zwycięstwa z kierowcą, który w bohaterski sposób wrócił do sportu, czyni tę kwestię drugorzędną w stosunku do poziomu sprawności, jaki uda się Robertowi osiągnąć.

Wiele będzie zależało nie tylko od wymienionych czynników, ale także kierunku, który za najbardziej atrakcyjny dla siebie uzna sam Kubica. Wiemy, że nieskrywaną ambicję Polaka stanowiło sięgnięcie po tytuł mistrza świata Formuły 1. Trzeba mieć nadzieję, że zaistniałe okoliczności nie zmuszą Roberta do weryfikacji tych planów, choć oczywiście niczego nie można być pewnym. Może poza tym, iż znając zamiłowanie Kubicy do "kręcenia" kółkiem, niezależnie od rozwoju sytuacji, kibicom raczej nie grozi podziwianie wyczynów krakowianina wyłącznie na nagraniach archiwalnych.

Na koniec nie sposób poruszyć kwestii medialnej ciszy wokół planów Kubicy. Bardzo rzadko spotykana w świecie profesjonalnego sportu strategia minimalnego kontaktu z mediami podzieliła kibiców kierowcy na takich, którzy podeszli do niej z duża dozą wyrozumiałości oraz tych, według których nawet w trudnych dla siebie chwilach Kubica nie powinien zupełnie odcinać się od fanów. Rozumiem oba obozy, choć trudno zgodzić się z twierdzeniem, że Kubica "jest coś kibicom winien". Pewnie łatwiej byłoby znosić dłużące się oczekiwanie na powrót Kubicy, gdyby ten od czasu do czasu otwarcie poinformował swoich najwierniejszych kibiców o postępach w rehabilitacji. Skoro stało się inaczej, widocznie miał powód, żeby tak się zachować i nie ma w tym niczego niestosownego. Gdyby Kubica wiedział już, jak potoczy się jego dalsza kariera, z pewnością nie starałby się zachować tej wiedzy dla siebie. Na razie jednak trzeba się uzbroić w cierpliwość.

Jacek Kasprzyk


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy