Kubica: "Nie jechaliśmy ryzykownie, asfalt był jednak bardzo brudny"

Robert Kubica i Jakub Gerber mieli ogromne szanse na bardzo dobry wynik w rajdzie San Martino di Castrozza, ale weekend upłynął polskiej załodze pod znakiem pecha i błędów. Wypadnięcie poza trasę na trzecim odcinku specjalnym rajdu oznaczało dla nich koniec rywalizacji.

Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie w Ronde Gomitolo di Lana Kubica podkreślał, że bardziej niż wyniki liczy się dla niego sama możliwość startów i dalszej rehabilitacji prawej ręki, ale mimo to powrót kierowcy do sportu zaostrzył apetyty polskich kibiców. W poprzednim rajdzie, składającym się z czterech odcinków specjalnych, Kubica zdeklasował rywali. W rajdzie San Martino stawka była nieco mocniejsza, jednak żaden ze startujących kierowców nie równał się sportową klasą z Kubicą.

Niestety Polacy nie dotarli do mety i choć biorąc pod uwagę etap powrotu krakowianina do sportu nie można mówić o ogromnym rozczarowaniu, użycie słowa "niedosyt" wydaje się uzasadnione.

Kłopoty naszej załogi rozpoczęły się już w piątek rano, gdy w trakcie jazd testowych Impreza WRC najechała na jedną z opon wyznaczających trasę i wylądowała w pobliskim rowie - jak na ironię stało się to w jedynym miejscu na trasie, w którym było to możliwe. Szczęśliwie konieczna była jedynie wymiana uszkodzonych elementów nadwozia.

Reklama

Kubica rozpoczął rywalizację w Rally Trofeo Asfalto rajdu San Martino kilka godzin później, od nocnego przejazdu superoesu, którego trasę wyznaczono u podnóża stoków narciarskich włoskiej miejscowości. Polak rozpoczął jazdę świetnym tempem. Gdyby je utrzymał, wygrałby próbę, ale na nawrocie popełnił błąd, auto wykonało pół obrotu i skończyło się na 7. rezultacie ze stratą 5,4 sekundy do lidera.

Wydawało się, że już na pierwszym sobotnim odcinku załoga Kubica/Gerber będzie w stanie odrobić niewielką stratę, ale ponad 15-kilometrową trasę odcinka na przełęczy Manghen Polacy przejechali  20,8 sekundy wolniej niż Corrado Fontana prowadzący Forda Focusa WRC.

Powodem tak dużej straty czasowej był niewielki błąd w ciasnej sekcji trasy. Zanim do tego doszło Kubica i Gerber jechali ze sporą przewagą nad zwycięzcą odcinka. Przed startem do próby Val Malene (OS3) Kubica i Gerber plasowali się na czwartym miejscu w generalce, tracąc do włoskiej ekipy Fontana/Agnese 25,5 sekundy.

Pech, który towarzyszył Kubicy od początku rywalizacji, przypomniał o sobie na niespełna 27-kilometrowym odcinku Val Malene. Polska załoga ponownie wypadła z trasy, nie ukończyła swojego przejazdu i odpadła z rywalizacji jeszcze przed drugą pętlą. Na szczęście zarówno kierowcy jak i pilotowi nic się nie stało.

Nie jechaliśmy w tym zakręcie ryzykownie, asfalt był jednak bardzo brudny i dlatego wylecieliśmy. Jutro wracam do rehabilitacji, a potem zobaczymy co będzie - powiedział Kubica telewizji Polast News.

W klasyfikacji Rally Trofeo Asfalto zwyciężyła załoga Scieserre/Gaspari (Citroen Xsara WRC). W klasyfikacji mistrzostw Włoch triumfował duet Andreucci/Andreussi (Peugeot 207 S2000). (jk)



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy